

Gratuluję tym z Państwa, którzy zdołali tutaj dotrzeć. Bo należy to do rzadkości.
Nazywam się Krzysztof Berger i witam bardzo ciepło.
Specjalizuję się w serwisie, doborze i sprzedaży kotłów.
Kotły zarówno klasyczne i popularne dawniej, jak nowoczesne i złożone technicznie konstrukcje nie są dla mnie wyzwaniem.
W poprzednich latach serwisowałem jednocześnie aż dwanaście marek, w tym tak solidne kotły jak Schäfer Heiztechnik, Radson i Hydrotherm. W tej chwili prowadzę serwis, sprzedaż i dystrybucję równie mocnych kotłów marki Hoval.
Wykonuję pracę, do której się nadaję.

Dokonałem samodzielnie ponad dwudziestu pięciu tysięcy napraw, przeglądów technicznych, regulacji kotłów,
montaży automatyk kotłowni, doborów i uruchomień węzłów cieplnych. Nigdy się nie poddałem - zrealizowałem 100% zleceń.
Dysponuję rozległą wiedzą w technice grzewczej, popartą 26. letnim doświadczeniem, ucząc się ciągle czegoś nowego.
Kontynuuję rodzinną tradycję od 1997 roku
Jestem mechanikiem z uzdolnienia, wykształcenia i praktyki. Na pierwszej instalacji pracowałem jako dziecko w 1979 roku.
Pochodzę ze starej rzemieślniczej rodziny: pradziadek, dziadek, babcia, ojciec, wujowie i ciocie z obu stron moich rodziców
byli rzemieślnikami, ale i fachowcami pełną gębą. Dwoje z nich pracowało w ogrzewaniu:
Mój ojciec - Kazimierz - prowadził firmę instalacyjną przez trzydzieści lat i produkował innowacyjne kotły węglowe do mieszkań
i domów z funkcją ciepłej wody użytkowej, które opatentował w 1977 roku. Zawodowe szlify zdobywał w Zespole Elektrowni
Pątnów - Adamów - Konin, będąc głównym mechanikiem i współtwórcą pomp mimośrodowo - łopatkowych dla elektrowni.
Brat mamy - wujek Franciszek - był zdunem, przez całe życie budował piece kaflowe, chlebowe i kominki.
Co rozumiem poprzez słowo "profesjonalizm"?
Mój dziadek mawiał, że najlepszym interesem jest poczciwość. Dziadek Franek był kowalem, a pod jego kuźnią ciągle stała kolejka chętnych. Dziadek był nie tylko świetnym fachowcem i innowatorem w branży - był przede wszystkim poczciwy!
To nie wysoka pozycja w Google i wabiki jak certyfikaty na stronie, firmowe ubranko lub oklejony firmowy samochód decydują
o skutecznej obsłudze, albo o profesjonalizmie. Za to świadczy to co się sprzedaje, ile się potrafi i jak traktuje się człowieka.
Smutna prawda o rynku techniki grzewczej.
Wiem z doświadczenia, że im więcej blichtru i wielorakich usług - tym mniej umiejętności i wiedzy.
Wbrew mniemaniu - serwisant kotłów nie jest instalatorem. Zdarza się, że ktoś jest jednym lub drugim, rzadko jest dwojgiem.
Serwisantem autoryzowanym może zostać każdy w przeciągu miesiąca: wystarczy założyć działalność gospodarczą,
ukończyć kurs gazowniczy i elektryczny, zapisać się na szkolenie u producenta kotłów i mamy serwisanta - instalatora. Cud!
Pół biedy gdy pracuje się samemu i pogłebia latami wiedzę, gorzej jeśli firma ma rotację pracowników szkolonych telefonicznie.
Jak wygląda szkolenie w zakresie serwisu i doboru kotłów? Można dać się zwieść, bo na żadnym nie widziałem, aby uczono
jak naprawiać kocioł, dostosować jego moc do potrzeb, dobierać automatykę czy układy hydrauliczne, bo jest ono krótkie,
często tylko teoretyczne, a chodzi w nim o....papierek!
Producenci zakładają, że uczestnicy znają się na rzeczy a za błędy, sami odpowiedzą. Ale czy naprawdę się znają?
Tak, często odrobinę więcej od swoich klientów (na myśl przychodzi mi ta scena w której opadają ręce, nogi i cudowna kurtyna).
Niektórzy producenci zapoznają z budową swoich urządzeń na sali szkoleniowej i zapomina się wkrótce np. jak zdjąć obudowę.
Nikt nie weryfikuje umiejętności i wiedzy, ale po kilku latach robi to rynek i klienci choć znam i farciarzy: jak sprzeda się kocioł aby tylko zarobić, a potem niech klient spada. Jak zaproponuje się wymianę nowego kotła na nowszy, stwierdzając że
"za takie pieniądze to czego chciał?" lub przyzna, że skończyła się wiedza to będzie wstyd i także wtedy, gdy nie wróci się
aby poprawić po sobie. Bywa też, że się zwyczajnie i po ludzku - obrazi :-)
Myślenie, zacięcie, praktyka, wytrwałość, dobra pamięć i czas na pracę. Jeśli nie ma się tego, to z płaczem do mamusi!
Czy poleciałem z płaczem do mamy? Oczywiście! Bo kiedyś pomyślałem, że już wszystko potrafię...